#1 2008-12-16 18:33:19

dark kamil

Moderator

Zarejestrowany: 2008-12-13
Posty: 39
Punktów :   
Model PSP: brak

Grand Theft Auto: Vice City Stories

Grand Theft Auto: Vice City Stories





http://www.gry-online.pl/Galeria/Gry8/962360984.jpg


Zamiłowanie do zła i rozmaitych paskudztw, skrzętnie przez nas ukrywane na dnie duszy, któremu możemy dać upust w świecie wirtualnym, zaowocowało powstaniem w 1998 roku gry Grand Theft Auto. Tylko tu mogliśmy wyzbyć się wszelkich ograniczeń moralnych i prawnych - kraść, dewastować, powodować wypadki samochodowe i zabijać bez żadnych konsekwencji. Jednak podstawowym elementem, wyróżniającym ten tytuł, nie była przemoc, tylko ogromna grywalność, nie pozwalająca oderwać się od telewizora czy monitora. Misje były naprawdę pomysłowe, a rozgrywka wciągała każdego. Z czasem wychodziły nowe części, seria zyskała ogromną popularność, skrót GTA sprzedawał miliony kopii gier. Niestety od pewnego czasu autorzy tą popularność starają się trochę za bardzo wykorzystać.

Teraz mamy rok 2007 i zamiast nowej gry musimy pocieszyć się konwersją z PSP. Rockstar funduje nam powrót do słonecznego Vice City. Koszt podróży - około 129.00 zł. Cel - pokazanie kolejny raz kto tu rządzi.

Nazywam się Vance, Victor Vance.
Nasz bohater jest sporym novum w serii GTA. Oto nie jesteśmy żadnym gangsterem, ani drobnym złodziejaszkiem. Vic to człowiek armii z dobrym charakterem, mający swoje zasady, których nigdy nie łamie (do czasu). Okazuje się, że jego brat jest ciężko chory, a na jego leczenie potrzeba sporo pieniędzy. Vance myśli, że armia będzie idealnym wyjściem i pozwoli zarobić mu trochę gotówki. Niestety jest on typem człowieka, który nieustannie pakuje się w kłopoty. Albo raczej inni nieustannie pakują go w kłopoty. Bo umówmy się, jest to dość sympatyczny gość, który po prostu trafił na niewłaściwego przełożonego. Musiał dla niego odbierać heroinę i broń z nielegalnego importu oraz przywozić dziwki na nocne balangi (a to wszystko za pieniądze podatników he, he ). Victor zanotował wpadkę i jego przygoda z wojskiem szybko się skończyła. Teraz, mając kontakty ze światkiem przestępczym ma jedyny sposób na zdobycie pieniędzy dla chorego brata.


http://images.gildia.pl/ggk/gry/grand_theft_auto_vice_city_stories_ps2/vcs1/w640


To jest moje miasto.
Zwiedzając pierwszy raz Vice City nie mogłem oprzeć się uczuciu deja vu. To wszystko już było. Pamiętam, że zawsze uruchamiając nowe GTA rozkoszowałem się eksploracją, odkrywaniem nowych terenów, a gdy w San Andreas wjechałem Sanchezem na ogromną górę z której widoczne było niemal pół stanu, cieszyłem się jak małe dziecko. Teraz to wszystko zanikło z racji tego, że jest to nasz drugi powrót do Vice City na tym engine, a miasto znam jak własną kieszeń. Kilka elementów zostało w nim jednak rozbudowanych, a kilka niestety uproszczonych. Powód? Oczywiście cholerna konwersja. Najpierw powiedzmy o tych lepszych aspektach. Przede wszystkim wygląd miasta nocą - masa neonów, latarni, różnych świecidełek. Tak ładnie jeszcze nigdy to nie wyglądało (nawet w San Andreas). Widok jest po prostu przepiękny. Jednak z racji tego, że mamy do czynienia z konwersją z PSP, czyli trochę słabszą od swojej starszej siostry konsolką, musimy pogodzić się z masą uproszczeń, głównie graficznych (tekstury!). Denerwujące jest też to, że gdy przejeżdżamy z jednej części wyspy do drugiej, włącza się loading. Rozumiałem taką sytuację na PSP (dwa razy mniej pamięci RAM), ale tutaj dobitnie pokazuje, że komuś nie chciało się przysiąść do porządnego opracowania wersji na PS2, a zadowolił się prostą konwersją. W San Andreas obszar gry był czterokrotnie większy i wszystko doczytywało się w locie, co pokazuje tylko, że jak się chcę, to się da.

Uproszczenia, uproszczenia, uproszczenia...
Jak ktoś wcześniej grał w najlepszą, największą i najdoskonalszą cześć GTA, czyli San Andreas, musi przygotować się, że wszystkie modyfikacje i ulepszenia jakie zostały tam wprowadzone, w GTA Vice City Stories nagle tajemniczo wyparowały. Jako, że nie pisałem recenzji Liberty City Stories (tam sytuacja wyglądała podobnie), postanowiłem teraz wylać swoje wszystkie żale do programistów Rockstar Leeds. Wachlarz ruchów i możliwości został cofnięty do tego z oryginalnego Vice City. Nie wiedzieć czemu, nie da się już kucać, nurkować, wspinać na większe murki - momentami można się poczuć jak dziecko, które nagle zapomniało jak jeździ się na rowerze. Idźmy dalej - nie da się pójść na siłownię trochę przypakować, coś zjeść czy zajrzeć do fryzjera. Zdecydowanie gorzej się również celuje, trudno dokładnie trafić w to co chcemy (denerwujące autocelowanie). Ogólnie trzeba się nastawić na zakres zachowań i możliwości, taki jaki był dostępny przed wydaniem San Andreas, bo nie wiedzieć czemu Rockstar jakby zapomniało, że wcześniej popełniło taką grę. Poza tym znikły autobusy, rowery i jeszcze kilka innych środków lokomocji co jest kolejnym lenistwem programistów.



http://images.gildia.pl/ggk/gry/grand_theft_auto_vice_city_stories_ps2/vcs2/w640


Więc podstawowa sprawa - odpalając najnowszą odsłonę gry trzeba być przygotowanym na te wszystkie uproszczenia i zdawać sobie sprawę, że nie jest to kolejna wielka gra ze świata GTA, a tylko zwykły mission pack z mechaniką rozgrywki analogiczną do części, którą rozwija. Tylko wtedy będziemy dobrze się bawić, bo w gruncie rzeczy Vice City Stories to dobra gra.

Co nowego?
Dla kogoś, kto grał we wszystkie części GTA, Vice City Stories może wydawać się trochę schematyczne i przewidywalne, na szczęście nie do końca tak jest. Główna nowość to przejmowanie różnych przybytków wrogich gangów. W skrócie wygląda to tak - wpadamy na przykład do burdelu, który jest pod panowaniem innego gangu, wyrzynamy wszystkich w pień, robimy małą rozpierduchę, niszcząc umeblowanie, po czym przejmujemy budynek, który teraz to już tylko nam będzie przynosił korzyści finansowe. Żeby nie było za łatwo, co jakiś czas musimy też bronić je przed wrogimi gangami, co po jakimś czasie staje się trochę uciążliwe. Poza tym po utracie broni możemy przekupić skorumpowanych gliniarzy i odzyskać skonfiskowany arsenał. Reszta zmian jest czysto kosmetyczna - pojawiły się nowe unique stump jumpy, rampage i ogólnie rzeczy, które zauważą tylko najwięksi maniacy serii GTA. Względem wersji na PSP zniknął niestety multiplayer.


http://images.gildia.pl/ggk/gry/grand_theft_auto_vice_city_stories_ps2/vcs3/w640



Dalej dialogi i fabuła to jeden z najmocniejszych elementów gry. Niewybredne żarty z tematów tabu to znak rozpoznawczy GTA (tym razem np. zoofilia i pedofilia). Nawet jak kogoś nudzi rozgrywka to warto żeby zagrał w tą grę dla samej fabuły, tym bardziej że powróciły żółte taksówki, podwożące nas na miejsce misji, gdy coś pójdzie nie tak. Gra wciąga i po chwili nawet nie zwracamy uwagi na pewną powtarzalność tylko brniemy dalej i chcemy się dowiedzieć, jak potoczą się losy Vica.

Ten ekran jest za duży.
To co nie raziło tak na ekraniku PSP, tutaj staje się zauważalne. Mimo, że względem przenośnej konsolki Sony został znacznie poprawiony zasięg widzenia i doszło trochę efektów graficznych (blur), to całość prezentuje się przeciętnie. Daje się zauważyć pewną toporność, uproszczenia architektoniczne. Najbardziej kłują po oczach kiepskie, rozciągnięte tekstury, szczególnie podłoża. Na szczęście słabe tekstury zostają przyćmione przez bajeczny wygląd miasta nocą oraz zdecydowanie poprawiony light scouring. Teraz słońce potrafi w niektórych porach dnia wręcz oślepić, co jest naprawdę fajną sprawą. Za to nie fajne są spadki animacji w niektórych momentach.

Oprawa dźwiękowa na czele z muzyką zawsze stanowiły wizytówkę serii. Nie inaczej jest tutaj. Soundtack z lat 80. idealnie oddaje atmosferę Miami z tego okresu.



http://images.gildia.pl/ggk/gry/grand_theft_auto_vice_city_stories_ps2/vcs4/w640




The end.
Jakkolwiek by nie mówić i cokolwiek by nie pisać GTA Vice City Stories jest grą całkiem dobrą. Mimo tych wszystkich niedoróbek i pewnej wtórności nadal wciąga. Oczywiście, wolałbym nowy, pełnoprawny tytuł, zrobiony z jeszcze większym rozmachem niż San Andreas, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. A jak ktoś chce zagrać w nowy, mocny i rozbudowany tytuł od Rockstar to niech lepiej sięgnie po Canis Canem Edit (Bully).

Plusy:
+ świetna muzyka z lat 80.
+ klimat słonecznego Miami
+ mimo wszystko nadal wciąga

Minusy:
- tylko konwersja
- grafika (głównie tekstury)
- bardzo uproszczona względem San Andreas
- wtórność, schematyczność, powtarzalność

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
TS2 initiatives against AI scam activities rury